niedziela, 13 września 2009

Nocne podroze pociagiem czyli wojna ras trwa

Wypierdalajac z Varansi wyruszylismy w jedna z dluszych tras, gdzie mielismy do wyjebania kolo 2 tysiecy kilosow. Gdzie bysmy nie ladowali wszystkie dworce sa takie same w tym pierdolniku. Tlumy zebrakow spiacych na peronach, toalety z dziura w podlodze gdzie Indusi chodza srac na bosaka i chmara rikszarzy i taksowkarzy zawracajacych dupe jak tylko pokarzemy nasze biale mordy. Jednym z ciekawszych miejsc sa tutejsze kioski z ksiazkami. Na kazdej stacji, nawet najwiekszym syfie gdzie i tak nikt nie umie przeczytac tytulu gazety, mozna dostac Mein Kampf. Widocznie hindusi lubia dobra literature sensacyjna. Jesli dodac do tego swastyki, ktore mozna tu zobaczyc praktycznie wszedzie to nie kumam czego tu tak malo jebanych Szkopow.
Jesli chodzi o sklad kolejowy na nocne wojaze to slynne sa tzw. sleepery, gdzie glownymi pasazerami sa transwestyci, tredowaci i zebracy. Oczywiscie chcielismy sie tam wpierdolic, ale skumalismy ze zajebac mozna sie na przyjemniejsze sposoby. Na przyklad patrzac na siebie. Wzielismy 3 klase z klimatyzacja. W koncu warszawska, nie? Wagon przypomina te wiezienne do przewozenia skazanocow. Po 3 prycze na kazdej stronie i jescze po 2 z drugiej manki. Czlowiek w takich warunkach moze dojsc do sedna materii. Na szczescie Tomek ma juz ten punkt za soba, bo przezyl go wczesniej, gdy siedzial na podlodze kolejowego dworca przy kiblu oblepiony przez muchy. Ja do swojego uniwersu dotarlem robiac mocna 2 w wagonowym kiblu. Mowi sie ze dobry obraz wart jest tysiaca slow, wiec zostawiam interpratacje zdjec kibla naszym forumowiczom. Moge jedynie powiedziec, ze nigdy nie czulem takiej satysfakcji i swoja radoscia podzielielem sie z tomaszem mowiac "Panie prezesie melduje wykonanie zadania".
Naszym dzielnym poczynaniom z zyczliwym usmiechem politowania przygladali sie nasi induscy wspolpasazerowie. Ciagle nas obgaduja w tym ich dziwnym jezyku, ktory ani wypic ani przeleciec, drabia sie nawzajem po brzuszkach i bekaja nam w twarz bez zenady co jest uwazane za elegancje. Tomek doswiadczyl nawet zaszczytu , gdy jakis stary pryk pierdnal na niego jak dziala okretowego, gdy stali obok siebie na dworcu. Jako ze jestesmy Polakami, katolikami i nacjonalistami powoli uczymy sie tutejszych zwyczajow, ktore zawieraja sie w slowach "fuck the system". Jaramy slugi tam gdzie niby nie mozna, rzucamy smieci gdzie popadnie i wpychamy sie wszedzie na chama. Jeszcze dwa tygodnie i przestaniemy sie kapac i zaczniemy lamac sie publicznie na ulicy.
Nasz i tak wysmienity humor dodatkowo poprawia nam widok rachunku za te wszystkie kolejowego exodusy. Za jakies 1500 zeta 2 frajerzy zrobia jakies 10 000 kilosow, w warunkach okreslanych przez tubylcow jako middle class. Teraz jestesmy juz w kolejnym punkcie naszej drogi krzyzowej, gdzie w koncu damy troche odpoczac naszym styranym dupom. I gdzie moze w koncu latwiej znajdziemy neta, bo w pierdolonej stolicy jest tylko w slumsach.

Jebac jednorozce

Piotrek i Tomek

Kawalek naszej codziennej rozmowy.
po przypadkowym nadepnieciu na noge Brzyskiego
Tomek: przepraszam nie chcialem cie uszkodzic
Piotrek: zeby mnie uszkodzic potrzeba denaturatu

1 komentarz:

  1. Po tym ostatnim tekście popłakałem się ze śmiechu. Mam tylko nadzieję, że jak wrócicie, to nie trzeba będzie strzelać do Waszych wszy z rusznicy.

    OdpowiedzUsuń