sobota, 1 maja 2010

Pozdrowienia od 2 travelersow

Teraz gdy nasz wypad jest juz na ukonczeniu, pozwolimy sobie podziekowac naszym wıernym czytelnikom, ktorym sprawilismy odrobine radosci prezentujac wynaturzenia idiotow i pokazujac ze ich zycie nie osiagnelo jescze dna. A my wracamy do beznadziejı zwanej codziennoscia, gdzie jak mawial bohater z "American Beauty" jedyna przyjemna chwila dnia jest 5 minut masturbacji pod prysznicem z ranca.

Gruzja job twoja mac


lot molodiec


saakaszwılı palace



krolowa


pulp fiction



ostateczny upadek




samotnosc daje sie we znaki



pelnia szczescia



doliniarz














Obcy w Raju zorro_moo7atyahoo.com

Opuszczajac z zalem Armıenıe i tmatejsze dziewuszki i tania gorzale, ruszylimy do kolejnego kaukaskiego destination point - Gruzji, strategicznego partnera Umilowanej Ojczyzny, niestety nie wiadomo z jakich powodow. Kraj ten liczy sobie 5 prawoslawnych duszyczek, z czego 2 zyja sobie z stolicy - Tbilisi. Nasze styrane tulaczka dupy dotarly tu rozklekotanym mını-busem, ale z fajnym kierowca, ktory na kazdym postoju lecial do baru na 3 kielony czystej, co by mu sie plynniej jechalo. Poza tym los takoz nagrodzil po raz kolejny nasza determinacje ı wytrwalosc badz tez kompletne pojebanie, jak slusznie zauwazyliby inni. Nasza wygrana z bramki nr 2 byl İranczyk, Mahdi, ktory gdy dowiedzial sie ze bylismy na inspekcji w jego landzie, od razu otoczyl nas matczyna opieka wlasciwa temu narodowi. Za jego to sprawka stargowalismy cene za taryfe do meliny w Tbilisi o 1/3 ( God save İran). Oprocz nıego w busie z nami jechali gruzini i jeden Italiano, ale sie nie licza bo mieli nas w dupie.
Nasza przystania rozmyslan w Tbilisi byl hotelik na 3 pietrze bloku, gdzıe niegdysiejszy apartament przerobiono na maszynke do robienia kasy z zagranicznych. Oprocz nas, dumnych synow swego Narodu, byli tam Wlosi, Francuzi, Niemcy, Zydzi oraz Kitajce ktorych nawet tu musielı sie wpierdolic. Wszyscy stloczeni w pokojach z dwupietrowymi pryczami oraz z 6 osobowa rodzina wlascielki tego przybytku, ktora pomieszkiwala w pozostalych katach tej hawiry. Atmosfera byla wiec jak w dormitorium Hogwartu, gdy wszyscy razem zbıeralismy sie wiczorem by przy gruzinskim winiaczu i browarach ogladac sobie polfinaly Ligi Mistrzow. Nalegali na to zreszta sami gospodarze ze wzgledu na swoje zaklady, bo Gruzini to sraszni nalogowcy hazardu i kazdy, lacznie z noworodkami obstawia jak moze. Nasza rodzinka gospodarzy poza tym prawie nie wychodzi z domu, bo przeciez kasa w postaci lebkow takich jak nasze, sama do nich przychodzi. Ich glownym zajeciem jak wynikalo z naszych obserwacji jest sledzenie godzinami na Facebooku i ogladanie zdjec sasiadow i ich nowej pralki albo dzieciaka.
Co do pozostalej charakterystyki tego narodu Kaukazu, to jest cholernie podobny do polskiego zarowno w cechach pozytywnych jak i tych do dupy. Nam w oczy rzucilo sie to, ze tak samo jak u nas, wystepuja tu tzw. "swiete krowy". Tym, ktorzy nie znaja tego eufemistycznego okreslenia juz sluze definicja niczym kelner w barze kolejna polowka czystej. Swieta krowa to babsztyl, najczesiej z wasem, ktory wszedzie musi wpierdolic sie pierwszy na chama. W kolejce kladzie ci sie na plecach i napiera bo przeciez ten jeden jebany krok do przodu to dla niej chyba roznica miedzy zyciem a smiercia. Ma takze smiech niczym swinia kaszel i lubi go prezentowac zrac ciastka, traktujac okruchy niczym odlamki granatu. No i wreszcıe wszedzie ja slychac i jaka to ona nieszczesliwa i pobozna chociaz wszyscy niby dymaja ja w dupe ( o czym zreszta skrycie marzy bo seksu z czym innym niz wibrator zaznala 20 lat temu).
Co do samego Tbilisi to chociaz miasto ladne to okazalo sie ze jest tu kurwa drozej niz w Warszawie. Nawet cholera nie wiadomo dlaczego, bo bida wieksza niz u nas przeciez. Sam palac prezydencki otoczony jest ruderami, jakby je przenieli prosto z Zabkowskiej. Tu teakoz staracilismy swoj status celebrities, poniewaz podobnie jak w Polsce turystow traktuje sie jak Murzynow czyli przyjechali cholery, trudno, trzeba jakos to przezyc, bron boze zeby nie zauwazyl ze na niego patrze bo podejdzie toto i zechce rozmawiac. A ze po angielsku tu prawie nikt nie gada, a literki tez maja jakies pojebane, to samo zamowienie czegos do zarcia trwa tyle co statystyczny stosunek czylı 6 minut 43 sekund.
Zwiedzanie stolycy niestety utrudnil nam deszcz, ktory zapierdalal praktycznie non stop. Nie przeszkodzilo nam to jednak ani nie zniechecilo, gdyz juz dawno poswiecilismy swoje ciala na oltarzu nauki polskiej. Tyle tylko, ze Tomek mial rozpierdolone buty, ktore przeciekaly, a kretyn nie kupil sobie nowych bo labo za drogie, albo nie tak fikusne zeby sıe potem w nich pokazac na dzielni. Ta polityka wydala zatruty owoc, jak mawia partia, co w przypadku tego idioty objawilo sie przeziebieniem. Nie powiem, patrzenie na jego cierpienie sprawia mi niewyslowiona radosc ı przyjemnosc, ale przeciez ktos musi robic za konia pociagowego z bagazami, a ja jestem stworzony do wyzszych celow. Aby wiec przyspieszyc proces leczenia zorganizowalem mu male przemowienie co zrobie z jego czescia kasy i cialem gdy w koncu zdechnie, nie zaniedbujac barwnych szczegolow. Tomewk nagrodzil moje starania tym stwierdzeniem "Ty gnido, poczekaj az wstane to ci nakopie do dupy, a od kasy wara bydlaku". Majac teraz cel w zyciu nastepnego dnia czul sie juz duzo lepiej.
Tak wiec gdy zimno i mokro niczym w pochwie eskimoskıi, wiadomo ze czas ruszyc dalej. Ale gdzıe sie pytam o boze czy to juz koniec?

Rozmowa dnia
W czasie pochmurnego dnia, w kawiarence po zwyklej wymianie uprzejmosci ( ty szujo, ty karaluchu) Tomek zaskoczyl mnie tymi slowami
T: Brzyski chce ci powiedziec cos bardzo osobistego, co z trudem przechodzi mi przez gardlo. Chyba zaczynam czuc do ciebie cos ınnego niz .... pogarda i bezgraniczna odraza.
P: Tomek twoje slowa poruszaja cos wewnatrz mnie i chyba zaraz to zwymiotuje
T: Dzıeki Pıotrek wystarczyly te slowa i znow czuje do ciebie to co dawniej
P: Masz to u mnie w pakiecie