sobota, 1 maja 2010

Pozdrowienia od 2 travelersow

Teraz gdy nasz wypad jest juz na ukonczeniu, pozwolimy sobie podziekowac naszym wıernym czytelnikom, ktorym sprawilismy odrobine radosci prezentujac wynaturzenia idiotow i pokazujac ze ich zycie nie osiagnelo jescze dna. A my wracamy do beznadziejı zwanej codziennoscia, gdzie jak mawial bohater z "American Beauty" jedyna przyjemna chwila dnia jest 5 minut masturbacji pod prysznicem z ranca.

Gruzja job twoja mac


lot molodiec


saakaszwılı palace



krolowa


pulp fiction



ostateczny upadek




samotnosc daje sie we znaki



pelnia szczescia



doliniarz














Obcy w Raju zorro_moo7atyahoo.com

Opuszczajac z zalem Armıenıe i tmatejsze dziewuszki i tania gorzale, ruszylimy do kolejnego kaukaskiego destination point - Gruzji, strategicznego partnera Umilowanej Ojczyzny, niestety nie wiadomo z jakich powodow. Kraj ten liczy sobie 5 prawoslawnych duszyczek, z czego 2 zyja sobie z stolicy - Tbilisi. Nasze styrane tulaczka dupy dotarly tu rozklekotanym mını-busem, ale z fajnym kierowca, ktory na kazdym postoju lecial do baru na 3 kielony czystej, co by mu sie plynniej jechalo. Poza tym los takoz nagrodzil po raz kolejny nasza determinacje ı wytrwalosc badz tez kompletne pojebanie, jak slusznie zauwazyliby inni. Nasza wygrana z bramki nr 2 byl İranczyk, Mahdi, ktory gdy dowiedzial sie ze bylismy na inspekcji w jego landzie, od razu otoczyl nas matczyna opieka wlasciwa temu narodowi. Za jego to sprawka stargowalismy cene za taryfe do meliny w Tbilisi o 1/3 ( God save İran). Oprocz nıego w busie z nami jechali gruzini i jeden Italiano, ale sie nie licza bo mieli nas w dupie.
Nasza przystania rozmyslan w Tbilisi byl hotelik na 3 pietrze bloku, gdzıe niegdysiejszy apartament przerobiono na maszynke do robienia kasy z zagranicznych. Oprocz nas, dumnych synow swego Narodu, byli tam Wlosi, Francuzi, Niemcy, Zydzi oraz Kitajce ktorych nawet tu musielı sie wpierdolic. Wszyscy stloczeni w pokojach z dwupietrowymi pryczami oraz z 6 osobowa rodzina wlascielki tego przybytku, ktora pomieszkiwala w pozostalych katach tej hawiry. Atmosfera byla wiec jak w dormitorium Hogwartu, gdy wszyscy razem zbıeralismy sie wiczorem by przy gruzinskim winiaczu i browarach ogladac sobie polfinaly Ligi Mistrzow. Nalegali na to zreszta sami gospodarze ze wzgledu na swoje zaklady, bo Gruzini to sraszni nalogowcy hazardu i kazdy, lacznie z noworodkami obstawia jak moze. Nasza rodzinka gospodarzy poza tym prawie nie wychodzi z domu, bo przeciez kasa w postaci lebkow takich jak nasze, sama do nich przychodzi. Ich glownym zajeciem jak wynikalo z naszych obserwacji jest sledzenie godzinami na Facebooku i ogladanie zdjec sasiadow i ich nowej pralki albo dzieciaka.
Co do pozostalej charakterystyki tego narodu Kaukazu, to jest cholernie podobny do polskiego zarowno w cechach pozytywnych jak i tych do dupy. Nam w oczy rzucilo sie to, ze tak samo jak u nas, wystepuja tu tzw. "swiete krowy". Tym, ktorzy nie znaja tego eufemistycznego okreslenia juz sluze definicja niczym kelner w barze kolejna polowka czystej. Swieta krowa to babsztyl, najczesiej z wasem, ktory wszedzie musi wpierdolic sie pierwszy na chama. W kolejce kladzie ci sie na plecach i napiera bo przeciez ten jeden jebany krok do przodu to dla niej chyba roznica miedzy zyciem a smiercia. Ma takze smiech niczym swinia kaszel i lubi go prezentowac zrac ciastka, traktujac okruchy niczym odlamki granatu. No i wreszcıe wszedzie ja slychac i jaka to ona nieszczesliwa i pobozna chociaz wszyscy niby dymaja ja w dupe ( o czym zreszta skrycie marzy bo seksu z czym innym niz wibrator zaznala 20 lat temu).
Co do samego Tbilisi to chociaz miasto ladne to okazalo sie ze jest tu kurwa drozej niz w Warszawie. Nawet cholera nie wiadomo dlaczego, bo bida wieksza niz u nas przeciez. Sam palac prezydencki otoczony jest ruderami, jakby je przenieli prosto z Zabkowskiej. Tu teakoz staracilismy swoj status celebrities, poniewaz podobnie jak w Polsce turystow traktuje sie jak Murzynow czyli przyjechali cholery, trudno, trzeba jakos to przezyc, bron boze zeby nie zauwazyl ze na niego patrze bo podejdzie toto i zechce rozmawiac. A ze po angielsku tu prawie nikt nie gada, a literki tez maja jakies pojebane, to samo zamowienie czegos do zarcia trwa tyle co statystyczny stosunek czylı 6 minut 43 sekund.
Zwiedzanie stolycy niestety utrudnil nam deszcz, ktory zapierdalal praktycznie non stop. Nie przeszkodzilo nam to jednak ani nie zniechecilo, gdyz juz dawno poswiecilismy swoje ciala na oltarzu nauki polskiej. Tyle tylko, ze Tomek mial rozpierdolone buty, ktore przeciekaly, a kretyn nie kupil sobie nowych bo labo za drogie, albo nie tak fikusne zeby sıe potem w nich pokazac na dzielni. Ta polityka wydala zatruty owoc, jak mawia partia, co w przypadku tego idioty objawilo sie przeziebieniem. Nie powiem, patrzenie na jego cierpienie sprawia mi niewyslowiona radosc ı przyjemnosc, ale przeciez ktos musi robic za konia pociagowego z bagazami, a ja jestem stworzony do wyzszych celow. Aby wiec przyspieszyc proces leczenia zorganizowalem mu male przemowienie co zrobie z jego czescia kasy i cialem gdy w koncu zdechnie, nie zaniedbujac barwnych szczegolow. Tomewk nagrodzil moje starania tym stwierdzeniem "Ty gnido, poczekaj az wstane to ci nakopie do dupy, a od kasy wara bydlaku". Majac teraz cel w zyciu nastepnego dnia czul sie juz duzo lepiej.
Tak wiec gdy zimno i mokro niczym w pochwie eskimoskıi, wiadomo ze czas ruszyc dalej. Ale gdzıe sie pytam o boze czy to juz koniec?

Rozmowa dnia
W czasie pochmurnego dnia, w kawiarence po zwyklej wymianie uprzejmosci ( ty szujo, ty karaluchu) Tomek zaskoczyl mnie tymi slowami
T: Brzyski chce ci powiedziec cos bardzo osobistego, co z trudem przechodzi mi przez gardlo. Chyba zaczynam czuc do ciebie cos ınnego niz .... pogarda i bezgraniczna odraza.
P: Tomek twoje slowa poruszaja cos wewnatrz mnie i chyba zaraz to zwymiotuje
T: Dzıeki Pıotrek wystarczyly te slowa i znow czuje do ciebie to co dawniej
P: Masz to u mnie w pakiecie

środa, 28 kwietnia 2010

da da da da da eta kaukaz

przed domem rodzinnym (setymenalnie)

glupi jak zawsze


bloki


takich monumetow tu pelno


Tomek chyba

ulica i ich galeria mokotow


ulica sezamkowa

rzad armenii

party z usa lamusami


ararat


ziomy od transportu pierwszego ze wsi z konca swiata albo i gorzej


wjazd na 2500 tysia w 1 minute zjazd w minute ponad 100 km w takich warunkch

tattry to jakies pagorski wobec kaukazu


czlowiek na krawedzi

Kaukaska ekstradycja

Nasza iranska wyprawa i polityka milosci tutejszych do obcych okazal sie zabojcza dla relacji miedzy mna a Tomkiem. Przeciez to nie jest kurwa normalne, ze nawet taryfiarze nie chca cie naciagac. Nie majac obiektu nienawisci musielimy kierowac ja na siebie nawzajem. Postanowilismy wiec zakonczyc wczesniej ta mordege i wyrawac nasz (nie wahajac sie tak tego nazwac) zwiazek ze stanu stagnacji i odretwienia.
Zreszta co ja bede tu pierdolil. Chlac nam sie chcialo jak cholera. Sorry ale ponad dwa tygodnie bez kropli gorzaly w ustach to nawet nie tortura, to smierc na sucho. Nawet w pierdlu tak czlowieka nie traktuja. Nie pomogli modlitwy krzyzem na podlodze czy pranie sie nawzajem po pyskach. Uczucie glodu alkoholowego narastalo niczym larwa w naszych wnetrznach i nie pozwalalo o sobie zapomniec i w dzien i w nocy.
Jako lekarstwo na nasze osobiste klopoty zaaplikowalismy sobie wyjazd na Kaukaz jako pierwszy cel obierajac Armienie i stolice tego kraju Yerevan. Los jak zwykle staral sie ukarac nas za zmiany w swoim Wieczystym Planie i objawil to, gdy na 5 godzin przed odjazdem dostalismy wiadomosc ze nasz bus sie rozpierdoli a na inne to mamy szanse najwczesniej pojutrze. Nie po raz pierwszy i ostatni nie wzieto pod uwage tego, ze jako Polacy, Katolicy i Nacjonalisci umiemy ogarnac rzeczy wielkie, a nawet olbrzymie. Zalatwilismy sobie podwozke pod granice taryfa. Tam tez okazalo sie, ze po armenskiej stronie odprawiac nas beda ruscy celnicy, a my po ichniemu tylko "da" i "spasiba". Nasze zdziwienie mozna porownac tylko z ich, bo caly czas zachodzili w glowie po kiego czorta Polaczki wybieraja sie do Ormian i to jeszcze kurwa z Iranu na piechote. Ale szybko wklepali nam po wizie, puszczajac na zer dzikiego kraju.
W ramach przywitania dowiedzielismy sie, ze los po raz kolejny wyjebal nas bez masla, bo jedyny bus do stolicy odjechal o 3 godziny wczesniej, a nastepny jest dopiero jutro. Bylismy jednak zdeterminowani ( a moze nam to juz wszystko zwisalo?) i zabulilismy 100 $ za taryfe, ktora miala nas przewiezc jakies 450 km do Yerevania. Poczatkowo zalowalismy ze zaplacilismy jak za zboze, ale wrazenia z jazdy okazaly sie bezcenne. Po pierwsze przez polowe trasy jechalismy na terytorium Gornego Karabachu, a o ten kawalek polekta na ziemi Ormianie walcza z Azerami od kilkunastu lat. Po drugie widok gor Kaukazu i dolin, pozostana jednymi z najpiekniejszych widokow w naszym zalosnym zyciu, zaraz po obrazie nagiej laski ( dodajmy ze mlodej i ladnej, staruszki tylko jako hobby). I wreszcie po trzecie ze wzgledu na naszego kierowce. Tutejsi gdy wsiadalismy do jego mercedesa z lat 80, smiali sie wskazujac na niego i krzyczac "schumacher". I kurwa nie przesadzali bo takich wrazen z jazdy to jeszcze nie mielismy w zyciu. Sukinkot jest tu chyba jakims jebanym krolem szos, bo jadac po gorskich serpentynach, droga mokra i dziurawa jak powierzchnia Ksiuezyca zapierdalal srednio 100 km/h. Wjedzajac na droga na gore z wysokosciami po 2500 m, wyprzedzal na trzeciego i czwartego, polowe czasu jechal na sasiednim pasie bo wedlug niego tak bylo wygodnie i caly czas nawet kiedy bylo ciemno nosil ciemne okulary. Ale trzeba mu przyznac, ze dystans do Yerevania, ktory busowi zajmuje kolo 9 godzin, jemy zajelo 5 i pol, a nam kolejne 6 by dojsc do siebie po tych przezyciach.
Bedac juz w stolycy zatrzymalismy sie na melinie u Rezy, kolejnego goscia z couchsurfingu, ktory w dodatku okazal sie iranczykiem na studiach w tutejszym landzie. Byl juz jednak innym typem od iranczyka od tych ktorych spotykalismy w jego ojczystym kraju. Tutejsi pokazali mu wode ognista i haszysz, a on po 3 latach studiow tych uzywek wyglada jak szkielet. No ale nauczyl sie zasad melanzu bo zapijal szklanki wodki piwem. U niego tez nastapil nasz pierwszy kontakt z Amerykancami z Korpusu Pokoju. To spotkanie okazalo sie niezapomniane i dalo nam tak potrzebna sile do przetrwania. Zeby pokazac jak bardzo uzyje wobec nich okreslenia, ktore czesto padalo w Indiach, a ktorego nie bylo powodu uzyc w Iranie - banda cwela i kurwy. Ich rozmowy miedzy soba mozna wyrazic w tych slowach " Yeah man, it`s not your fuckieng buisness, man, look at her ass, man, oh God i am so drunk, man, Yeah awesome awesome". Przez pierwsze 5 minut byli zabawni, a potem juz tylko zalosni. Jak sie ktoregos pytalo po jakiego grzyba, zglosil sie do korpusu pokoju, to oficjalna wypowiedz byla "Fuck i don`t know man". Ale my kurwa wiemy. I tak zadne z nich nie znalo jezyka, a po tutejszemu umieli powiedziec tyle zeby sie zapytac sie o droge do kibla i kupic gorzale. Tak naprawde wiekszosc tych skurwysynow rodzaju meskiego i zenskiego przyjedza w takie zadupia by pierdolic sie z tubylcami i zyc za grosze w prownaniu z tym co maja w Stanach, niezapominajac zabrac na taki wypad laptopa i komory, ktorych wartosc to roczna pensja urzednika w kraju do ktorego sie wybieraja. No ale przeciez to by bylo nieludzkie jakby im zabrac dostep do Facebooka, prawda? I oczywiscie jeszcze udawac ze ich zycie ma glebszy sens i splacajac dlug wobec swiata gdy naucza mlodego ormianina na zadupiu obslugi windowsa i jak pracowac w Macdonaldzie, po przeciez kurwa niczego innego nie potrafia. A juz ostaecznie rozbila mnie rozmowa nastepnego dnia z jednym z tych pajacow, kiedy powiedzial mi ze pewnie po skonczeniu pobytu tu, zaciagnie sie do armii. No to sie skurwysynu rzeczywiscie przysluzysz pokojowi na swiecie - pomyslalem.
Na szczescie nasz glod alkoholowy i opierdzielenie litra wody na dzien dobry pozwolilo jakos zniesc to towarzystwo. Nastepnego dnia wybralismy sie z samego ranca na miasta zeby ograniczyc do minimum obcowanie z tym gatunkiem. Sam Yerevan bardzo sie nam spodobal z dwoch powodow. Wszystko jest to zajebiscie tanie, wiec kolejne browary padaly jak muchy, a nasz lans po miescie byl coraz bardziej plynny i zamaszysty. Po drugie nasze slabe serca musialy sie znowu przywyczaic do widoku kobiet w miniowach i z bardzo sugestywnymi dekoltami. Nie wiem jak Tomek, ale ja poczulem ze niektore martwe czlonki mojego ciala budza sie do
zycia, chcociaz myslalem ze sa juz dawno martwe. Zreszta sam ubior Ormian jest bardzo ciekawy, bo faceci wygladaja tak jaby wszyscy tu nalezeli do mafii i zaraz mieli jechac wykonac wyrok na sasiedzie, zas panienki maja taki wyglad, ze reka sama wedruje do portfela zeby wyciagnac 10 dolcow. Co do wygladu miasta Yerevan to jest to jeden wielki Stadion Narodowy, z lat 90. Sprzedaje sie wszystko z pol ceny, ale oczywiscie tadeta. Ogromne bogactwo z przebytu sasieduje tu z walacymi sie ruinami z okresu Stalina, jesli nie pozniej. Architektura socrealizmu wbudzila wspomnienia o naszym kraju, a cos takiego potrafi wydobyc z nas nie jedna lze.
Czas jednak konczyc nas pobyt w tym miescie grzechu i ruszac dalej, i w koncu znalezc czas by wytrzezwiec do konca, bo nawet piszac te slowa nie jestem pewnien czy pisze na dobrym monitorze bo przed soba widze 3 ( chuj z tym, polej Tomus).

Rozmowa dnia
Dzien po imprezie, gdy na kacu gigancie patrzylismy sie z Tomkiem nawzajem na siebie
P: Chlopie ile to sie czlowiek musi nameczyc zanim w koncu zdechnie
T: Piotrek pamietaj ze jak w koncu wyciagne kopyta, to w trumnie maja mnie polozyc na brzuchu, zeby caly swiat mogl mnie w dupe pocalowac.

wtorek, 27 kwietnia 2010



Dino Wars



O jeden most za daleko



Miedzynarodowka



Zgdonie z instrukcja zdefakowalismy sie do kosza kolo kibla



Zajebiscie



Tomek i obsesja magnezow



Policmajster na dzielni ze swoim chlopakiem



Afgan i Tomek



Orgietka w swietle dnia



szachownica



Dwa psy



Kopulacja ze swiatem


Ten napis oznacza w tutejszej kulturze ze kobiete bije otwarta dlonia nigdy piescia

Hello Mister

Kontynuujac nasz gwiazdorski tour po Iranie, zawitalismy do miasta Isfahan by dalej szerzyc slawe polskiego narodu w naszych osobach. Powrocilismy przy tym do starych dobrych zwyczaji egzystowania w najtanszych (znaczy najgorszych) melinach. Ta ktora ostatecznie wybralismy i tak nie byla taka do dupy, bo ku naszemu zaskoczeniu posciel byla czysta, a za oknem mielismy w ramach rozrywki drugi pokoj pelen Kitajcow (jak to sie tak szybko pleni na swiecie?)
Zreszta to nie rzeczy materialne, a natury duchowej zagnaly nas do Iranu i w ich poszukiwanbiu ruszylim my jak najszybciej na miacho. Szybko odkrylismy, ze tutejsi maja dziwna rozrywke wobec bladych twarzy. Sekunde przed tym jak cie mina na ulicy, mowia do ciebie "hello". Jesli uda ci sie to wylapac i odpowiedziec nagroda jest smiech faceta lub plochliwy chichot panienki, zaleznie kto do ciebie startuje. Tomek po pewnym czasie mial dosc tych figli i wymyslil polska wersje tej zabawy z uzyciem polskich slow poszechnier uznawanych za obrazliwe. Szybko do niego dolaczylem bo na kazdego polskiego bluzga, Iranczyk obdarzal nas promiennym usmiechem, jakby wlasnie zaliczyl.
Majac takie zajecie, zwiedzanie kolejnych meczetow, parkow i wc-ow schodzilo duzo szybciej i przyjemniej. Przerwy robilismy sobie, gdy przypaletywal sie jakis kolo, ktory w jezyku brytoli wiedzial jak powiedziec cos wiecej niz "How are you". Na glownym skwerku Isfahanu, ucielismy sobie urocza popoludniowa pogawedke z Afganczykiem, ktory pochodzi z prowincji Ghazni, gdzie akurat stacjonuja polscy wojacy. Z szerokim usmiechem na ustach zapewnial nas, ze jesli kiedykolwiek odwiedzimy jego strony to odjebia nam czerepy siekierami, a nastepnie uzyja je do ichniej wersji krykieta. Poza tymi gadkami odbylismy debate o polityce swiatowej, ktora obchodzi nas w rownym stopniu jak polskiego polityka obietnice wyborcze. Po pozegnianiu afganskiego patrioty, w poszukiwaniu spokoju weszlismy do zajebiscie wygladajacego meczetu. Przypominal nawet troche nam Tadz Mahal, tylko ze podzielony na 4 czesci. Ekscytacje kulturalna przerwal nam jakis islamski kleryk, ktory wyglosil wyklad o pozytecznosci nauki obcych jezykow. W bardziej juz prywatnej gadce skarzyl sie, ze na wyjazdach zagranicznych nikt nie zwraca mu gigantycznych wydatkow malzonki, a w Chinach jest 110 milionowe stadko muzulmanow, bez odpowieniej ilosci pasterzy. Niestety jakis starszy brodacz zaraz go przywolal do siebie i tak zostalismy bez pociechy duchowej.
W dalszej czescie programu za cel obralismy sobie znalezienie czegos do zarcia, co nie byloby burgerem, hot-dogiem czy kebabem z ryzem, bowiem te pysztoki sa tu podstawa iranskiej diety zywieniowej, jesli mozna to tak nazwac. My po 2 tygodnich takiej szamy mielismy dosyc, podobnie jak nasze jelita, ktore chyba w tym okresie wyrabialy nadgodziny. Ostatecznie zaryzykowalismy sprobowanie iranskiej pizzy. Po skonczonej konsumcji nasze zoladki wydaly dobrze nam juz znany komunikat "spierdalaj do klopa".
Po przymusowej, aczkolwiek przyjemnej przerwie, na wieczor znowuz ruszylim my na dzielnie. Nasza ulubiona zabawa o tej porze dnia stalo sie przechodzenie przez ulice. Samochody i motory w tym kraju maja gleboko w dupie ograniczenia predkosci, a swiatla na skrzyzowaniach traktowane sa raczej jak zyczliwe sugestie. Aby bylo bardziej ciekawie po nocy wiele wehikulow nie wlacza swiatel, a motory lubia sobie zapierdalac chdnikami zeby skrocic droge i chyba kilka ludzkich zyc. Co ciekawe jak tu jestesmy, jeszcze nie widzielismy motocyklisty lub jego pasazera w kasku ochronnym, w zwiazku z czym przynajmniej ten kraj nie cierpi na brak dawcow organow. tutejszym policmajstrom cala sytuacja zwisa jak kilo kitu, chyba ze zdarzy sie wypadek z oberwanymi konczynami i duza iloscia czerwonej juchy. Nieraz z Tomkiem czulismy sie jak Neo w Matrixie, kiedy omijalismy samochody jak kule. Kierowcy zreszta nie zwalniaja widzac pieszego na jezdni, nalezy to bowiem do zasad sprzecznych z tutejszym savoir-vivrem.
Po tych zabaw udalismy sie na rzeczke opodal krzaczka, zeby zobaczyc jak bawia sie lud po nocy. Mozna to okreslic jednym slowem - barbarzynstwo. Po 21 ludzie chodza sobie po miescie, calymi rodzinami ida na picnikiw parkach, dzieci same biegaja, wszyscy smieja sie. Nie ma w ogole typowej polskiej atmosfery za ktora tak z Tomkiem teskinimi , gdy spacerujac przy Wisle o 21 nie ma zywej duszy, dzieci nie wypuszcza sie z domu a 2 najczestsze typy osob jakie spotkasz to zul i pies. Zreszta niektorzy Iranczycy maja jeszcze na tyle bezczelnosci by o 22 isc do fryzjera czy kupowac nowa pralke. Oto jak wyglada degrengolada spoleczenstwa pozbawionego alkoholu.
Nastepnego dnia by zmyc zsiebie ten niesmak kulturowy, chcielismy zwiedzic chrzescijanska dzielnice Isfahanu, Jolfe. Niestety na przeszkodzie stanelo zjawisko rownie rzadkiew Iranie jak kibel z tronem, mianowicie deszcz. Zapierdzielalo pol dnia, a krajobraz przybral typowow szare polskie barwy, co ze mnie i Tomka wycisnelo lezke wzruszenia i tesknoty za.... alkoholem.
Zapelniajac sobie czas pilismy herbatkei patrzylismy sie na siebie, az do momentu pojawienia sie odruchu wymiotnego czyli prawie 30 sekund. Aczkolwiek Isfahan jest najladniejszym miastem w jakim bylismy w Iranie, czas nam jechac dalej. Wiele jest jeszcze miejsc i ludzi, ktorzy zyja w nieswiadomosci. Musza wpierw ujrzec nasze mordy by zrozumiec i docenic jak szczesliwe jest ich zycie.

2 rozmowy dnia jedna za Shiraz
Tomek zaraz po przebudzeniu
- Brzyski, ty bydlaku
- Tomek dobre slowo z rana lizysie podwojnie
- I jest cenniejsze niz kropla wody na pustynni

W trakcie posilku, gdy Tomek wydzierguje kolejne kawalki pomidora z zarcia
- Tomek, zadne slowa w jezyku ludzi czy zwierzat nie wyraza odpowiednio mojej odrazy do tego co robisz
-Piotrek prosze, blagam, apeluje. Zamknij sie

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

foto

ptak

aaa


licelaistki czy gimnazjalistki

tomek i jego owady

switezianka


persepolis

motyl


moj kumpel

tomek i jego kapela

hu hu


zamek

nasz zamek

moj zamek

rozjebany bus