środa, 28 kwietnia 2010

Kaukaska ekstradycja

Nasza iranska wyprawa i polityka milosci tutejszych do obcych okazal sie zabojcza dla relacji miedzy mna a Tomkiem. Przeciez to nie jest kurwa normalne, ze nawet taryfiarze nie chca cie naciagac. Nie majac obiektu nienawisci musielimy kierowac ja na siebie nawzajem. Postanowilismy wiec zakonczyc wczesniej ta mordege i wyrawac nasz (nie wahajac sie tak tego nazwac) zwiazek ze stanu stagnacji i odretwienia.
Zreszta co ja bede tu pierdolil. Chlac nam sie chcialo jak cholera. Sorry ale ponad dwa tygodnie bez kropli gorzaly w ustach to nawet nie tortura, to smierc na sucho. Nawet w pierdlu tak czlowieka nie traktuja. Nie pomogli modlitwy krzyzem na podlodze czy pranie sie nawzajem po pyskach. Uczucie glodu alkoholowego narastalo niczym larwa w naszych wnetrznach i nie pozwalalo o sobie zapomniec i w dzien i w nocy.
Jako lekarstwo na nasze osobiste klopoty zaaplikowalismy sobie wyjazd na Kaukaz jako pierwszy cel obierajac Armienie i stolice tego kraju Yerevan. Los jak zwykle staral sie ukarac nas za zmiany w swoim Wieczystym Planie i objawil to, gdy na 5 godzin przed odjazdem dostalismy wiadomosc ze nasz bus sie rozpierdoli a na inne to mamy szanse najwczesniej pojutrze. Nie po raz pierwszy i ostatni nie wzieto pod uwage tego, ze jako Polacy, Katolicy i Nacjonalisci umiemy ogarnac rzeczy wielkie, a nawet olbrzymie. Zalatwilismy sobie podwozke pod granice taryfa. Tam tez okazalo sie, ze po armenskiej stronie odprawiac nas beda ruscy celnicy, a my po ichniemu tylko "da" i "spasiba". Nasze zdziwienie mozna porownac tylko z ich, bo caly czas zachodzili w glowie po kiego czorta Polaczki wybieraja sie do Ormian i to jeszcze kurwa z Iranu na piechote. Ale szybko wklepali nam po wizie, puszczajac na zer dzikiego kraju.
W ramach przywitania dowiedzielismy sie, ze los po raz kolejny wyjebal nas bez masla, bo jedyny bus do stolicy odjechal o 3 godziny wczesniej, a nastepny jest dopiero jutro. Bylismy jednak zdeterminowani ( a moze nam to juz wszystko zwisalo?) i zabulilismy 100 $ za taryfe, ktora miala nas przewiezc jakies 450 km do Yerevania. Poczatkowo zalowalismy ze zaplacilismy jak za zboze, ale wrazenia z jazdy okazaly sie bezcenne. Po pierwsze przez polowe trasy jechalismy na terytorium Gornego Karabachu, a o ten kawalek polekta na ziemi Ormianie walcza z Azerami od kilkunastu lat. Po drugie widok gor Kaukazu i dolin, pozostana jednymi z najpiekniejszych widokow w naszym zalosnym zyciu, zaraz po obrazie nagiej laski ( dodajmy ze mlodej i ladnej, staruszki tylko jako hobby). I wreszcie po trzecie ze wzgledu na naszego kierowce. Tutejsi gdy wsiadalismy do jego mercedesa z lat 80, smiali sie wskazujac na niego i krzyczac "schumacher". I kurwa nie przesadzali bo takich wrazen z jazdy to jeszcze nie mielismy w zyciu. Sukinkot jest tu chyba jakims jebanym krolem szos, bo jadac po gorskich serpentynach, droga mokra i dziurawa jak powierzchnia Ksiuezyca zapierdalal srednio 100 km/h. Wjedzajac na droga na gore z wysokosciami po 2500 m, wyprzedzal na trzeciego i czwartego, polowe czasu jechal na sasiednim pasie bo wedlug niego tak bylo wygodnie i caly czas nawet kiedy bylo ciemno nosil ciemne okulary. Ale trzeba mu przyznac, ze dystans do Yerevania, ktory busowi zajmuje kolo 9 godzin, jemy zajelo 5 i pol, a nam kolejne 6 by dojsc do siebie po tych przezyciach.
Bedac juz w stolycy zatrzymalismy sie na melinie u Rezy, kolejnego goscia z couchsurfingu, ktory w dodatku okazal sie iranczykiem na studiach w tutejszym landzie. Byl juz jednak innym typem od iranczyka od tych ktorych spotykalismy w jego ojczystym kraju. Tutejsi pokazali mu wode ognista i haszysz, a on po 3 latach studiow tych uzywek wyglada jak szkielet. No ale nauczyl sie zasad melanzu bo zapijal szklanki wodki piwem. U niego tez nastapil nasz pierwszy kontakt z Amerykancami z Korpusu Pokoju. To spotkanie okazalo sie niezapomniane i dalo nam tak potrzebna sile do przetrwania. Zeby pokazac jak bardzo uzyje wobec nich okreslenia, ktore czesto padalo w Indiach, a ktorego nie bylo powodu uzyc w Iranie - banda cwela i kurwy. Ich rozmowy miedzy soba mozna wyrazic w tych slowach " Yeah man, it`s not your fuckieng buisness, man, look at her ass, man, oh God i am so drunk, man, Yeah awesome awesome". Przez pierwsze 5 minut byli zabawni, a potem juz tylko zalosni. Jak sie ktoregos pytalo po jakiego grzyba, zglosil sie do korpusu pokoju, to oficjalna wypowiedz byla "Fuck i don`t know man". Ale my kurwa wiemy. I tak zadne z nich nie znalo jezyka, a po tutejszemu umieli powiedziec tyle zeby sie zapytac sie o droge do kibla i kupic gorzale. Tak naprawde wiekszosc tych skurwysynow rodzaju meskiego i zenskiego przyjedza w takie zadupia by pierdolic sie z tubylcami i zyc za grosze w prownaniu z tym co maja w Stanach, niezapominajac zabrac na taki wypad laptopa i komory, ktorych wartosc to roczna pensja urzednika w kraju do ktorego sie wybieraja. No ale przeciez to by bylo nieludzkie jakby im zabrac dostep do Facebooka, prawda? I oczywiscie jeszcze udawac ze ich zycie ma glebszy sens i splacajac dlug wobec swiata gdy naucza mlodego ormianina na zadupiu obslugi windowsa i jak pracowac w Macdonaldzie, po przeciez kurwa niczego innego nie potrafia. A juz ostaecznie rozbila mnie rozmowa nastepnego dnia z jednym z tych pajacow, kiedy powiedzial mi ze pewnie po skonczeniu pobytu tu, zaciagnie sie do armii. No to sie skurwysynu rzeczywiscie przysluzysz pokojowi na swiecie - pomyslalem.
Na szczescie nasz glod alkoholowy i opierdzielenie litra wody na dzien dobry pozwolilo jakos zniesc to towarzystwo. Nastepnego dnia wybralismy sie z samego ranca na miasta zeby ograniczyc do minimum obcowanie z tym gatunkiem. Sam Yerevan bardzo sie nam spodobal z dwoch powodow. Wszystko jest to zajebiscie tanie, wiec kolejne browary padaly jak muchy, a nasz lans po miescie byl coraz bardziej plynny i zamaszysty. Po drugie nasze slabe serca musialy sie znowu przywyczaic do widoku kobiet w miniowach i z bardzo sugestywnymi dekoltami. Nie wiem jak Tomek, ale ja poczulem ze niektore martwe czlonki mojego ciala budza sie do
zycia, chcociaz myslalem ze sa juz dawno martwe. Zreszta sam ubior Ormian jest bardzo ciekawy, bo faceci wygladaja tak jaby wszyscy tu nalezeli do mafii i zaraz mieli jechac wykonac wyrok na sasiedzie, zas panienki maja taki wyglad, ze reka sama wedruje do portfela zeby wyciagnac 10 dolcow. Co do wygladu miasta Yerevan to jest to jeden wielki Stadion Narodowy, z lat 90. Sprzedaje sie wszystko z pol ceny, ale oczywiscie tadeta. Ogromne bogactwo z przebytu sasieduje tu z walacymi sie ruinami z okresu Stalina, jesli nie pozniej. Architektura socrealizmu wbudzila wspomnienia o naszym kraju, a cos takiego potrafi wydobyc z nas nie jedna lze.
Czas jednak konczyc nas pobyt w tym miescie grzechu i ruszac dalej, i w koncu znalezc czas by wytrzezwiec do konca, bo nawet piszac te slowa nie jestem pewnien czy pisze na dobrym monitorze bo przed soba widze 3 ( chuj z tym, polej Tomus).

Rozmowa dnia
Dzien po imprezie, gdy na kacu gigancie patrzylismy sie z Tomkiem nawzajem na siebie
P: Chlopie ile to sie czlowiek musi nameczyc zanim w koncu zdechnie
T: Piotrek pamietaj ze jak w koncu wyciagne kopyta, to w trumnie maja mnie polozyc na brzuchu, zeby caly swiat mogl mnie w dupe pocalowac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz