niedziela, 18 kwietnia 2010

Pierwsze kroki bobasow

Poczatek naszego pobytu w Iranie podobnie jak nasz narodziny wywolaly mieszanine sensacji i paniki. Przegladanie naszych paszportow na przejsciu granicznym w Bazarganie ciagnelo sie niczem sraczka, myslelismy ze juz na wstepie chca nas rozwalkowac. Okazalo sie ze nikt z iranczykow nie wie jak sie pisze nazwe naszego kraju, bo wedlug nich na pewno nie Polska. Po 30 minutach negocjacji preprowadzonych przez zolnierza o ciele i ruchach rosyjskiej baletnicy, ktory biegal od jednego pokoju do drugiego, zdecydowano ze pochodzimy z Lechistanu. Majac nowa ojczyzne ruszylismy z nadzieja w glab kraju.
W trakcie naszej podrozy busem poznalismy iranczyka, Ilgira, ktory od razu sie do nas przywaflowal jak tylko usluszal nasza piekna slowianska mowe. Postawil nam sniadanie w knajpie, opowiedzial hisotrie gwaltu na sobie przez zonata islandke w Reykjaviku i zapraszal na swoja mete w Teheranie. Na koniec naszej znajmosci poprosil dwoch typow, ktorzy tez wysiadali w Tabrizie, zeby przewiezli nas za free do hotelu. Od razu powiedzielismy, ze chcemy najtansza mozliwa meline. Kierownik hotelu jak tylko nas zobaczyl i dowiedzial sie skad jestesmy, skomentowal to, ze "Yeah, Poland like cheap". Ukontentowani nasza slawa na swiecie zlozylismy styrane dupy na spoczynek.
Szok kulturalny przezylismy juz nastepnego dnia, gdy okazalo sie, ze normalne litery sa tak rzadkie jak widok papieru toaletowego na dworcach kolejowych w Polsce. Wszystko po persku wiec zamowienie czegos do zarcia jest jak kupienie kinder-niespodzianki, nigdy nie wiadomo co sie trafi. Ale najwieksza niespodzianka sa tubylcy, inhabitanci lub arabusy jak okresla ich przeswiadczony o swojej wyzszosci rasowej chlop z Bialestoku. Iranczycy sa cholernie mili, poziom podobny do uprzejmosci faceta do babeczki, ktora chce zaliczyc. Miejmy nadzieje, ze ich maniery nie wynikaja z tego typu zainteresowania. Tak naprawde bez ich pomocy moglibysmy polozyc sie nago na ulicy i ze spokojem czekac na smierc przez ukamienowanie za obraze majestatu. Jesli tylko znaja pare slow po angielsku to od razu wolaja hello i zagaduja. W Tabrizie w ten sposob poznalismy iranskiego studenta architektury, uniwersyteckiego nauczyciela anglika i inzyniera n delegacji, a kazdy z nich spedzil z nami po kilka godzin. Oprowadzali nas po miescie, zapraszali na faje wodna i robili za tlumaczy, zeby taryfiarze, rasa krwiopijcow, nie zrobili nas w chuja przy placeniu. Przy okazji przeprowadzali z nami wywiad srodowiskowy o Polsce, bo skubance sa bardzo ciekawscy. Ale najlepszym typem byl gosc z Tourist Information, Nasser, ktory gdy dowiedzial sie ze jestesmy POLAKAMI powiedzial "mordo ty moja zajebiscie". Calkiem niezle smigal po polsku, mimo ze nigdy u nas w kraju nie byl, bo jakas "gruba kurwa z ambasady" (jak to sam okreslil) odmowila mu wizy. Ale bardzo lubi Polakow, pomogl nam kupic bilety autobusowe, wskazal gdzie brac miche zeby nie skonczylo sie sraka na rzadko i poczestowal herbatka. W podziece nauczylismy go kilku nowych zwrotow jak "niezla foczka", "wole cie nago niz w ubraniu" i "niezle zderzaki".
Nasser wskazal nam tez adres najtanszej herbaciarni z faja wodna, ale nie zalecal tam chodzic. To jedynie pobudzilo nasza ciekawosc i oczywiscie zaszlismy tam. Ten przybytek rozkoszy okazal sie najwieksza mordownia w miescie, gdzie nawet tutejsi boja sie wchodzic. Jednak przybycie bialych diablow Lechistanu wzbudzilo sensacje i zaskoczenie, a my szybko zawarlismy sztame z kelnerem zeby jak reszta ochlonie, to nas nie zajebali. Nasz nowy kolega zalatwil nam stolik, przyniosl herbatke i faje ktora byla calkiem niezla i zabawial rozmowa na migi. Tyle przygod za 2 dolary. Po tych pierwszych dniach czas na zmiane otoczenia i wyruszenie do serca Iranu, Teheranu i naszego nieuchronnego spotkania ze Swieta Straza Rewolucyjna.

Rozmowa dnia
Tomek: Piotrek, Piotrek, dlaczego ty jestes Piotrek?
Piotrek: Jam jest Piotr czyli skala, a wszystko co uczynie na ziemi, zostanie zapisane na gorze, w kodeksie karnym. Na tej opoce stworze nowe swietlane spoleczenstwo.
Tomek: Piotrek to piekne. Tymi slowami znalazles droge do mojego serca

2 komentarze:

  1. Jam jest Piotr czyli skala, a wszystko co uczynie na ziemi, zostanie zapisane na gorze, w kodeksie karnym. Na tej opoce stworze nowe swietlane spoleczenstwo.


    Tak właśnie, nie wypada mi się nie zgodzić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzyski, podbiłeś moje serce po raz kolejny :D

    OdpowiedzUsuń