poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Ekstrawagancje z pedrylami w tle

Poniewaz nic na tym lez padolr nie dzieje sie bez przyczyny, tak samo jest zapewne z naszymi losami. Ale nie mam kurwa pojecia, dlaczego akurat w naszym busie do Shirazu, kolejnego iranskiego miasta, musiala sie rozpierdolic pompa paliwowa, unieruchamiajac nas w jakies dziurze posrodku niczego. Najwiecej radochy z tej sytuacji mieli ludziska z tej wiochy, dla ktorych to zdarzenie bedzie jednym z 3 najciekawszych w zyciu, zaraz po narodzinach i pierwszym zanurzeniu kija w ogrodach Edenu (if you know what i mean)
Przybywajac w koncu do Shirazu kele polnocy, mielismy tylko tyle sily by wyszukac jakis hotel. Postanowilismy jednak zaszalec i wziac taki z kocem bez wszy, wlasna lazienka bez brudu na podlodze i TV z osimioma kanalami iranskiej kablowki gdzie program skopiowali z Telewizji Trwam Ojca Rektora i Dyrektora ( albo na odwrot)
Z ranca ruszylim my na tour do Persepolis i pobliskich grobowcow dawnych krolow perskich. Mozna powiedziec, ze mielismy farta bo w naszej taryfie kierowca byl amator ludowej muzki iranskiej, ktory lubil na caly hejnal odspiewywac osobiscie z gracja Pavarrotiego po wylewie.
Po dojechaniu na miejsce, gdzie kolo 500 metrow od tego przybytku koczuja sobie Nomadzi, naszym kaprawym oczkom ukazalo sie Persepolis. W tych jakze wznioslych okolicznosciach przyrody zlapala mnie potrzeba wiekszego kalibru. Radosc z szybkiego znalezienia miejsca do defakacji, zmnieszylo to ze byly tam tylko dwie strzalki w przeciwnych kierunkach wskazujace gdzie maja sie udac osobniki rodzaju meskiego a gdzie zenskiego. Niestety byly po persku, a w okolicy ni zywej duszy. Bedac pod naciskiem czynnikow wewnetrznych udalem sie w lewo liczac na moj niezawodny fart zyciowy. Poczatkowo wydawalo sie ze victoria jest moja bo lazienka byla pusta. Jednak jak mawial towarzysz Dzierzynski pycha kroczy przed upadkiem. Gdy juz mialem wychodzic z mojego stanowiska rozkoszy uslyszalem jak do srodka wdziera sie jakas dzieciarnia. Gdy otworzylem drzwi okazalo sie ze to dziewczynki z klas 1-3. Na moj widok jedne zaczely w przerazeniu krzyczec, inne smiac sie, a ja spierdalac zeby mnie nie zajebali za pedofilie. Reszta wypadu przeszla bez niespodzianek, samo Persepolis jest duzo mniejsze niz myslelismy, wielkosci stadionu pilkarskiego Pelikanu Lowicz. Widac tez ze w przeszlosci kto tylko mogl zajebywal stad co tylko sie dalo. W dziesiejszych czasach powiedzielibysmy ze Polacy tu byli. Oprocz nas nie bylo tam innych bladych twarz, oprocz Kitajcow, ktorzy sie nie licza bo i tak sa wszedzie.
Sam Shiraz jest dosc ciekawy ze wzgledu na sposob sprzedazy towarow, ktory jest podzielony na ulice. Na jednej mozna dostac tylko zegarki, na drugiej tylko paski od spodni, a na trzeciej tylko telewizory. Wyjatkiej w tej regule sa knajpy na fast foody, przeciez ludziska musza w koncu cos wszamac. Szczegolnie interesujaca byla nazwana przez nas aleja pedryli, gdzie sprzedawano fikusne koszule z mnostwem fredzelkow i ciasno opinajace cialo by suty byly dobrze widoczne. Tam tez potwierdzila sie moja teza, ze Tomek w dziwny sposob przyciaga w Iranie pedryli niczym gowno muchy. Wielu chloptasi wlasnie do niego kierowaly slowa hello posylajac przy tym promienny usmiech. Aby zazegnac niebezpieczenstwo, ze w koncu Tomek ktoremus zajebie, udalismy sie na skwerek widokowy. Po drodze oczywiscie zabladzilismy, ale z pomoca po raz kolejny ruszyl nam napotkany na drodze Iranczyk, ktory wlasnym autem odwiozl nas na miejsce.
Nastepnego dzionka zapoznalismy sie z reszta city, zaliczajac kolejne meczety, zamki przy okazji waflujac sie z tybulcami.
Dzieki naszemu wrodzonemu wdziekowi i nietuzinkowej aparycji poznalismy Hamida, oficera marynarki handlowej, ktory zaraz po powiedzeniu hello zaczal nam opowiadac swoja biografie. A poniewaz 5 sekund wczesniej chcielismy spierdolic do cienia przed sloncem, musielismy teraz stac i w miliardowym upale, sluchac przez kolejne 20 minut jak kolo zdawal kolejne egzaminy w swojej karierze. Po tym czasie uznalismy ze nasza skora jest juz odpowiednio chrupiaca i zaczerwieniona i czym predzej pozegnalismy sie z naszym erudyta. Nie on jednak zdobyl tytul Most Valuable Player w Shirazie, a Husein, ktorego poznalismy na obrzezach miasta. Byl lekarzem-neurochirurgiem po studiach w Bialorusi i na Ukrainie wiec oczywiscie zgarnal nas jak tylko uslyszal bliska mu slowianska mowe. Co prawda polskiego nie znal, a na kazde nasze zdanie po angielsku odpowiadal "okay, okay, very good very good". Poniewaz jednal zapalal do nas miloscia od pierwszego wejrzenia, za nic nie chcial sie z nami rozstac. Przeszedl z nami kolejne 4 kilosy spacerku, gdy jedlismy siedzial obok nas z luboscia obserwujac nasze konsumujace zywnosc szczeki, a jak weszlismy do internet cafe czekal przed drzwiami pelne 55 minut az skonczymy. Gdyby w Polsce taki lekarz tak za mna latal, odczulbym zwierzeca satysfakcje i ganial go po city do zdechu. Ale Husein swoim poswieceniem zmiekczyl nasze kamienne serca i dzieki wspolczuciu, (uczuciu dzieki ktoremu wielu mezczyzn w koncu zalicza jaka laske, ktora sie nad nim ulituje) mogl w koncu odsapnac w barze z szisza dokad go zabralismy. Bedac szczerze uradowany takim wyroznieniem puscil ze swojej komory rosyjskie pioseneczki, a my zrobilismy mu do tego fotke by byl w siodmym niebie.
Wszystko co dobre musi sie jednak skonczyc i tak samo bylo z nasza znajmoscia, poniewaz tej samej nocki mielismy busa. Nasz towarzysz ze lzami w oczach pozegnal nas po rosyjsku calujac w oba policzki i dajac namiary na siebie, gdyby tylko nasze ciala pojawily sie tu znowu. Pozostawiamy wiec to bardzo uczuciowe miasto y znow dumnie kroczyc naszymi sciezkami wojonikow rewolucji.

1 komentarz: