wtorek, 15 września 2009

Hedonizm

Wydostajac sie z gowna Varansi trafilismy do Udaipuru. Od razu widac, ze tutejsi wiedza co znaczy pierdolony marketnig. Rikszarz z dworca nie tylko nie wyhujal nas na stawce za podwozke, ale dowiozl nas prosto i szybko do naszej meliny. Podczas jazdy wyjal tzw. ksiege kondolecyjna. Ma ja chyba kazdy rikszarz, krawiec, hotelarz i dealer prochow w tym przybytku rozkoszy. O ile da rade czytac jak zachodni burzuje sa zadowoleni z uslug Salama siedzac w kanjpie lub taryfie. To jak cos takiego dzieje sie podczs kupowania 10 g zeliwa, myslalem ze odlece i tylko cudem nie zesralem sie w spodnie ze smiechu. Co oczywiscie nie mialo miejsca bo jestem abstynentem, a tomek mormonem.
Nasza melina w hotelu w koncu zasluguje na to, zebysmy oddawali tam swoj kal. Pokoj jak dla maharadzow, basen przy recepcji, kablowka i papier toaletowy, ktory sprawil ze uronilem lezke. Na szczescie robia nas w wala w restauracji hotelowej, bo juz bym pomyslal ze sa Indusi w tym kraju, ktorych jedynym celem nie jest dymanie w dupe turystow. Dlatego chodzimy zrec na miastoi niech sie skurwysyny jebia. Podczas tych podrozy ulicami dowiedzielismy sie ze tutejsi wiedza co to styl. Gdy tylko wystawilismy dupe z hotelu, kazdy napotkany indus zatrzymywal nas zeby zapytac skad mam taka zajebista koszule. Nie kumalismy o co spryciarzom chodzi. Mysl ze sa po prostu mili byla zbyt absurdalna. Dopiero pozniej skumalismy ze w glownymi towarami w Udaipurze sa ciuchy robione na miare i lipna bizuteria. Na takie sklepy mozna sie tu naciac czesciej niz w Watykanie na kiedza. Indusi chca zebysmy wchodzili do kazdego takiego shopu i podziwiali. W srodku garnitury jak dla pedziow z zachodu. W miescie poznalismy tez urocza rodzine z tutejszego polswiatka, bijemy z nimi piatke na dzielni. Wyjebali z Kaszmiru, bo tam podobno dla sportu strzela sie do ludzi i takie tam gwiezdne wojny. Poczestowali nas oczywiscie ichniejszym specjalami afganskimi. Tak jakby otworzyl mi sie spadochron. Na miescie roznioslo sie ze przybylismy i co chwila slyszymy "Jak sje masz" i "Dobre Dobre". Odpowiadamy im w pieknej polszczyznie "Chuj ci w ryj", "Pierdolielm twoja matke" co za kazdym razem wywoluje serdeczny usmiech. Wsrod tutejszych sklepow spodobal nam sie zwlasza "Swastica Toys" i buda nad jeziorkiem gdzie cala ekipa managmentu to pedryle. Moze dlatego shaki sa tam zajebiste, a kawa ze smietanka wyborowa. Po przelamaniu pierwszych lodow, wlaczyli muze gdzie wsrod autorow piosenek brylowali Rod Stewart, George micheal i Backstreet Boys. Sytuacja stala sie niezreczna jak zaczeli rzucac dwuznaczne spojrzenia na Tomasza, a wszyscy wiemy jak to na niego dziala. Aby nie urzadzac masakry ludnosci, poszlismy sie nastukac i napic wodki w hotelowym zaciszu. Skonczylo sie tym ze nastepnego dnia doznalem iluminacji pod tylkiem pawia, zaczalem glosic kazania niczym kaznodzieja Piotr Skarga. Tomek jako ze meczy go maligna, stal sie moim pierwszym nawroconym.
Jeszcze tydzien a rozkrecilibysmy tu swoj wlasny gang zebraczy. Na szczescie dla tutejszych jutro jedziem do Mombaju z tego ogrodu rozkoszy. Tam czekaja na nas stare dobre Indie, czyli smrod, slumsy i toaleta z dziura w podlodze.

Niech zyje Czerwona Rewolucja

Piotrek i Tomek

Rozmowa dnia

Ja zadajacy pytanie Tomkowi gdy sluchajac jego rad po raz nie wiadomo ktory zgublismy sie w miescie.
Ja: Wiesze gdzie bym byl gdymy sluchal sie twoich wskazowek
Toemk: w Indiach

3 komentarze:

  1. Wiedzialam, że jak w pokoju jest papier toilet to długo tu nie wytrzymacie..

    czekamy na nauki wielmożnego księdza kapłana Piotra ... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nauki są proste, chlejcie wódę i sprowadzajcie darmowe panienki, wysłuchuję ich od czterech lat i zasadniczo muszę przyznać, że prowadzą do swoistego oświecenia (-: A tak serio, to obaj chłopaki macie talent do pisania, wydajcie książkę, ktoś ją zekranizuje i będzie hit jak nie powiem co. Jaja jak berety :D ALbo jak turbany!

    OdpowiedzUsuń