wtorek, 8 września 2009

fotosy









11 komentarzy:

  1. Brzydki, zmień sobie date w aparacie :P
    Wrzesień mamy, a wedłóg tego Twojego aparatu to 9-08 :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotruś czepiasz się szczegółów:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomaszku a co robi tu moje zdjęcie???

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiu, po prostu pracujesz w Indiach :P :D

    OdpowiedzUsuń
  5. no to Piortusiu wychodzi na to że Ty też:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piotruś ja Cie proszę daj już spokój z tym opalaniem! ;)
    A TOmaszku...Zaczepiasz wiewiórki a sie później dziwisz, że Cie małpy atakują. Trzeba było nie zaczynać ! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Na jednym ze zdjęć: Medyk, słodycze? i chemik :)
    Niezły zestaw :D

    OdpowiedzUsuń
  8. widzę że dużo przyjaźni tam zawieracie :-)
    tylko pilnujcie dupek swoich ;-P

    OdpowiedzUsuń
  9. Znalezione gdzieś w czeluściach globalnej wioski .... e, znaczy się, internetu:

    - Interesuje mnie jedynie zwycięstwo! - grzmiał Leo Beenhakker przechadzając się w tę i z powrotem przed grupką skupionych piłkarzy.
    - Dobrze, powtórzę jeszcze raz. Żewłakow! Co to jest?
    Wywołany wyprężył się na baczność i stuknął obcasami. To znaczy próbował, lecz gumowe korki stłumiły odgłos.
    - To jest kura panie generale!
    - Gówno tam! Bosacki! Co to jest?
    Bartosz Bosacki przez chwilę z uwagą przyglądał się okazanemu przedmiotowi.
    - To nie jest kura? - zaczął asekuracyjnie.
    - Dobrze. To nie jest kura. A co to jest?
    - Nie kura, panie gene... znaczy, panie trenerze.
    - To już wiem. Pytałem, co to jest.
    - To jest... to jest piii...
    - Dobrze, dobrze, pi?
    - Pinokio?
    - Sam jesteś Pinokio! Dudka! Co to jest?
    - To jest piłka, panie trenerze!
    - Brawo! Świetnie! Reszta słyszała? No to wszyscy razem powtarzamy. Głośno! Żebym was słyszał!
    - Toooojeeeeestpiiiiiiiłkaaaaaaa.
    - Dobrze. Piłka do gry w piłkę nożną, zwaną też futbolem. Dlatego czasami nazywa się ją też futbolówką. Dudka! Czemu Gancarczyk się przewrócił?
    Dariusz Dudka podbiegł do kolegi, który zsunął się z ławki i jęczał na podłodze w pozycji "ranek na weselu". Fachowo sprawdził puls i oddech, po czym zdał relację.
    - Zwykłe omdlenie, panie trenerze.
    - Omdlenie? A to czemu?
    - Zwykle tak reaguje na natłok informacji. Po prostu układ nerwowy mu się wyłącza. Pan trener podał zbyt dużo informacji o piłce, kolega próbował to przyswoić i zapomniał oddychać. Niedotlenienie mózgu i omdlenie jako naturalna konsekwencja.
    - Ale ja tylko powiedziałem, że piłka to futbolówka!
    - No właśnie. Za dużo informacji na raz, proszę pana.
    Leo przez chwilę milczał, po czym machnął ręką.
    - Nieważne. Błaszczykowski! Co macie robić z piłką na meczu?
    - Nie dotykać rękami!
    - Dobrze. A do tego co? Tak, Boruc?
    - Ja mogę rękami, trenerze?
    - Możesz.
    Ktoś nieśmiało zaprotestował.
    - Dlaczego Boruc może rękami, a my nie?
    - Bo Boruc jest bramkarzem.
    - Ale to niesprawiedliwe. Dlaczego zawsze Boruc jest bramkarzem?
    - Bo mam rękawice, złamasie!
    - Sam jesteś złamasem, złamasie!
    - Spokój!!! - Leo włożył w ten okrzyk tyle sił, ile miał - Boruc może dotykać piłki rękami, a wy nie. Jasne?
    - Ale...
    - Jasne?!!!
    - Tak, trenerze.
    - To dobrze. Nie zazdrośćcie mu, bo on będzie musiał cały mecz stać na bramce, a wy będziecie mogli strzelać gole. Ooo... widzę że Gancarczyk doszedł do siebie. Zuch chłopak. Tak, Lewandowski?
    - Co to znaczy strzelać gole, trenerze?
    - To znaczy musicie umieścić piłkę w bramce przeciwnika.
    - Ale tylko Boruc może jej dotykać!
    - Tak, ale piłka nożna polega na kopaniu piłki nogami. Trochę to zakrawa na pleonazm, bo niby nie można kopać rękami, ale... Czemu Gancarczyk znowu leży?
    - Pleonazm, trenerze. Załatwił go pan tym chyba na cacy.
    - Ups...
    - Chyba trzeba będzie zadzwonić po erkę...
    - Dobrze, niech ktoś zadzwoni. Na czym to ja... Acha. Trzeba wkopać piłkę do bramki przeciwnika.
    Wśród zawodników zapanowało poruszenie. Wreszcie z ławki podniósł się Krzynówek.
    - Ale to bardzo trudne, trenerze. Niech pan sam spojrzy - piłka jest okrągła i bardzo trudno jest ją tak kopnąć, żeby poleciała tam gdzie się chce. O, proszę...
    Tu Krzynówek postawił przed sobą piłkę i spróbował kopnąć w stronę Beenhakkera. Guerreiro, trafiony centralnie w nos, dołączył stanami świadomości do Gancarczyka. Leo przeciągnął sobie wolno dłonią po twarzy. Zrobił kilka głębokich wdechów.
    - Nie wiem, jak tego dokonacie, ale macie wygrać. Macie ich roznieść, rozgnieść i rozgromić! Macie być jak polska husaria pod Wiedniem! Jak szwoleżerowie pod Samosierrą! Jak Jagiełło pod Grunwaldem! Zrozumiano?
    Brożek nieśmiało podniósł rękę.
    - Na pewno jak Jagiełło pod Grunwaldem?
    - Tak, do jasnej cholery!
    - A skąd trener tak dobrze zna historię Polski?
    - Nieważne! A teraz won! Na boisko!

    OdpowiedzUsuń
  10. i zakończenie ;)


    Piłkarze stali przy wyjściu do szatni. Lewandowski jeszcze raz przypominał słowa trenera.
    - Pamiętacie, co nam powiedział? Mamy być jak Jagiełło!
    - A co robił Jagiełło? - spytał Guerreiro, któremu dawna historia Polski nie była jeszcze dość bliska.
    - Z tego co wiem, to trzeba stać na wzgórzu i po prostu patrzeć, co robią tamci...
    - Ale na boisku nie ma wzgórza!
    - No to po prostu będziemy stać i patrzeć. Trener na pewno będzie zadowolony.

    OdpowiedzUsuń